Zielono mi :-)
Wilcze Góry zapachniały. Dosłownie… :-) W kalendarzu trwa już od miesiąca, ale na połoninach czas nic sobie z tego faktu nie robi…Pachnie wilgocią, pierwiosnkami, śpiewem skowronków, kwitnącymi, samotnymi jabłoniami w bukowych lasach, zielenią, życiem…Wiosna nie zna różnic wieku, czy jesteś w wieku eleganckim, czy rozbrykanym szczeniakiem czujesz tą energię, to pulsowanie w żyłach, w każdej komórce ciała. Budzisz się z zimowego letargu. Jest jak pragnienie… nowego, niepoznanego, zagadkowego, podniecającego… Takie z głębi duszy COŚ!!! Co uświadamia, że zima nas nie zamroziła a nasze serca nie przestały bić. Wiosną Bieszczady pokrywa kobierzec zieleni aż po samo niebo a Jej aromat przesyca powietrze. Jak pamięta się zapachy? Zupełnie inaczej niż widoki… Zapach to wspomnienie…Tak… wiosna… czasem przychodzi bez zapowiedzi, a czasem wyjątkowo długo. Obietnica nowego początku. W każdej części świata wygląda inaczej, ale najpiękniejsza jest tutaj… u nas w Bieszczadach u progu Krywej Chaty... :-)